poniedziałek, 12 maja 2014

Pocztówki cz. 2

Kolejna garść historyjek z życia wziętych.

Janeczka od czasu do czasu przypomina bratu, kto tu jest starszy. Najczęściej wygląda to tak, że Tymek siedzi sobie spokojnie i nagle wpada roześmiane dziewczę, które generalnie szuka pomysłu na następną zabawę. Podbiega do swojego brata i sprzedaje mu tzw. "blachę" w czoło (gdyby umiała mówić rzucała by coś w stylu "Orientuj się młody") i odbiega. Tego dnia wszystko szło zgodnie z planem blacha założona już ma zbierać się do drogi kiedy Tymek przez przypadek (?) złapał ją za nogawkę od spodni. Młoda rymsła o ziemię, ale była tak zdziwiona faktem, że Tymek (specjalnie czy nie) jej oddał, że nawet płakać zapomniała.

###

Mamy pod blokiem plac zabaw a na nim inne dzieciadła (głównie płci damskiej), które z naszymi uwielbiają się bawić (w sensie nosić, zagadywać takie tam). Zazwyczaj popołudniami na ten plac zabaw udaje się żonin jednakże w ten dzień wyjątkowo wyszedł Tatuś. Wózek był w takim qazi stanie ni to gondola ni to spacerówka (więcej o nim tutaj). Pech chciał, że Tymek leżąc za bardzo nacisnął podnóżek (to trudne do wyjaśnenia), przez co prawie wysunął się dołem na ziemię. Na szczęście Tatuś ma jeszcze super refleks i w porę złapał synka, naprawił usterkę i po sprawie (tak się przynajmniej Tatusiowi wydawało). Następnego dnia żonin przychodzi uśmiechnięta z placu zabaw i mówi, że podeszły do niej dziewczynki sztuk 5 i powiedziały "Proszę Pani a Pani mężowi to Tymek wczoraj wypadł z wózka..."
Potwierdza się stara prawda "Trust no one" (a w szczególności małym dziewczynkom).

###

Tatuś puszcza jedną z ulubionych piosenek Janki ("Stupify" zespołu Disturbed do posłuchania tutaj - ostrzegam w miarę ciężkie), a że Janka bardzo ją lubi więc słuchamy i tańczymy już po raz trzeci do tej samej piosenki. Dzień ciepły więc balkon otwarty, muzyka puszczona raczej głośno (bo przecież cicho się tego nie da słuchać).
Wtem dzwonek do drzwi, otwieram i widzę Panią Sąsiadkę z góry, która zamiast "Dzień dobry" rzuca:
-"Co Pan tak te dzieciaki katuje?"
Zanim zdążyłem zareagować wpada Janeczka machając łebkiem jak Tatuś uczył. Po czym przystaje uśmiecha się najbardziej uroczo jak tylko Janeczka potrafi i wraca do swojego tańczenia (machania łebkiem).
Po czym Tatuś patrzy się znacząco na Panią Sąsiadkę i zapada taka krępująca (jednostronnie) cisza po której słychać cichy głos Pani Sąsiadki:
- "Aha, to do widzenia"
Przed zamknięciem drzwi Janka jako grzeczne dziecko zdążyła jeszcze pomachać łapką i powiedzieć "Pa, pa".
Od tego dnia jak słyszę od Pani Sąsiadki "Dzień Dobry" to zawsze się zastanawiam czy nie zapomniałem szalika i czapki...
-
###

Wchodzimy po schodach (półpiętro) do windy. Tata wciąga wózek z Tymkiem.
Janka jak zwykle wdrapuje się sama. Nagle pojawia się sąsiadka (nie, nie Pani Sąsiadka) i mówi "Chodź Janka Ja ci pomogę" i kiedy Tatuś odpowiada, że córka sobie poradzi sąsiadka na to:  "Co Pan takie małe dziecko? Serca Pan nie masz?"(no chyba nie :). Po czym podchodzi do Janki i próbuje złapać ją za rękę. Na co Janka ze swoim charakterystycznym "Nieeeeeee" siada na schodach i powolutku przygotowuje się do włączenia syreny alarmowej (wiecie buzia w podkówkę, zeszklone oczy itp.). Na co Tatuś piorunując wzrokiem sąsiadkę mówi "Wchodź sama Janeczko, Pani chciała tylko pomóc." Janka otrząsa się z tego, że ktoś coś chciał zrobić na siłę i z powrotem zaczyna maszerować. I kolejna sąsiadka nauczyła się, że Janka chce sama wchodzić po schodach. Zostało tylko 16 do przekonania...

###

Obiad.
Janka w swoim foteliku dostaje szamę wraz z narzędziem do tego przystosowanym (wiecie takim co to ma uchwyt i zębiska). Z racji tego, że dopiero uczy się korzystania z zastawy stołowej więc czasami wygodniej jej wziąć jedzenie w łapki i tyle. Jednakże nieprzejednani rodzice co rusz upominają córkę tekstami w stylu "Janeczko używaj widelca". Po, którymśtam upomnieniu (bo rodzice to nudni są...) Janka wzięła widelec i trzymając go w górze, drugą rączką zaczęła jeść swój obiadek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz