piątek, 25 kwietnia 2014

Wyjazd

Zastanawialiście się kiedyś jak to jest wyjeżdżać z 2 dzieci gdziekolwiek dalej z opcją noclegu?
Oto lista najpotrzebniejszych rzeczy dla dwójki maluchów:
- wózek (w naszym przypadku bardziej przypomina transporter opancerzony a nie wózek),
- łóżeczko turystyczne - jak się poszczęści to nawet dwa (bo się młodzież jeszcze nie nauczyła spać bez wypadania z normalnego łóżka),
- jak łóżeczko to oczywiście rzeczy do spania  (dla Janki smok-poducha oraz misiu, dla Tymka pielucha tetrowa oraz pluszowa dżdżownica, dla obydwojga książeczki do poczytania),
- żarcie (czyli wszlakiej maści kaszki, mleko, przeciery, oraz narzędzia do tegóż takie jak: butelki, kubki, widelce, śliniaki),
- zabawki, coby młodzież nie zdemolowała z nudów pokoju (tutaj zazwyczaj jedzie tego cała siata różnego rodzaju kolorowych zabawiaczy),
- maczeta (sprawdzam tylko czy czytacie :),
- pieluchy w ilości nieokreślonej (tzn. określonej na paczkę per dzidziun tak na wszelki...) do tego chusteczki i takie siateczki zapachowe,
- nie zapominajmy o ubraniach a, że dwulatek brudzić się chce (i umie, oj umie), więc wszystkiego razy 2, czyli body, spodnie, bluzy, sukienki itp. Tymek brudzi się mniej (jeszcze), więc dla niego mniejsza siatka,
- i wszelkiej maści szpej na wszelki wypadek jak: kurtki, buciki, czapki, leki i co tylko żoninie przyjdzie do głowy.
A, no i nasze rzeczy w sumie cały bagażnik.
Gratulacje właśnie spakowaliśmy się na 2 dni...


środa, 9 kwietnia 2014

Pocztówki

Uwielbiam obserwować jak nasze dzieci (który rodzic tego nie lubi), poniżej krótkie pocztówki z życia maluchów:

Janina to imię popularne w przedziale wiekowym +50 (żonin wybrał takie, bo jako dziecko uwielbiała serial "Janka") stąd najczęściej Panie w tym wieku widząc Jankę (a dokładnie tablicę rejestracyjną wózka) mówią: "Och jakie piękne imię tak jak: Ja, moja mama, moja ciotka itp." Jednakże najciekawszą odpowiedzią było:

"Janka, och to jak moja sąsiadka co ją koty zeżarły"...

###

Tymek po raz pierwszy mierzy się ze swoim nowym wyzwaniem - jedzeniem.
Ojciec łyżeczką wkłada mu do buzi coś dziwnego, pomarańczowego.
Z pierwszą porcją Tymek nie wie co się dzieje i generalnie dziękuje za posiłek pięknie wypluwając większą jego część na koszulę Taty.
Nagle tupot małych nóżek, wbiega Janka (po Tacie ma szósty zmysł wyczulony na jedzenie) siada obok Tymka i mówi "Yyyy" co mniej więcej znaczy:
"Szanowny Ojcze skoro dajesz jedzenie mojemu bratu a Twojemu synowi, czy byłbyś tak łaskaw podzielić się również ze mną"?
Następnie coby bardziej Ojca przekonać łapie Jego rękę z łyżeczką i kieruje ją do swoich ust.
Tymek widząc jak siostra zaczyna jeść, uśmiecha się i nie wyplutą resztkę własnej porcji zaczyna żuć jak siostra...
Po czym obydwoje łapią Ojca za rękę i próbują przeciągnąć ja w swoim kierunku.

###

Rozmowa Ojca z babcią szkrabów:
"Tak, wszystko w porządku, NIE LIŻ KOSZA, tak nic się nie dzieje, NIE BIJ GO..."
Sprawdza się maksyma, że rozmowa z kimś kto ma dzieci przypomina rozmowę z kimś kto ma Zespół Tourette'a.

###

Ojciec przeprowadza na Tymku skomplikowaną operację, która nazywa się ekspozycją na gluten.
Polega to na codziennym podawaniu do posiłków co najmniej 1 łyżeczki produktu (w tym wypadku kaszki) zawierającego to coś. I tak Tatuś od kilku dni podaje grzecznie kaszkę, samodzielnie kupioną. Osobiście w sklepie sprawdził na opakowaniu czy zawiera gluten (na opakowaniach kaszki jest z reguły taki wypis co zawiera tenże produkt jak witamina d, r, z i inne oraz, że daje super siłę oraz energię dla małych super grzdyli).
Pewnego dnia przychodzi żonin z nowym opakowaniem takim samym jak ojciec podawał i mówi:
" Kupiłam kaszkę bezglutenową", na co Ojciec/Mąż:
"Ale jak to przecież to jest kaszka zawierająca gluten", przy czym z triumfem pokazuje tenże wypis na opakowaniu i dodaje:
"Popatrz tu są wypisane jej właściwości i nie ma, że to  produkt bezglutenowy więc skoro nie ma tego tutaj to jest to produkt glutenowy".
Na co żonin bierze tą kaszkę i pokazuje znaczek "produkt bezglutenowy"... przeniesiony z wypisu na lewy górny róg. Cóż operacja "Ekspozycja" przesunęła się o jakieś 4 dni.

czwartek, 3 kwietnia 2014

Moja "siłka"

Wiosna idzie postanowiłem i Ja pokazać, że dbam o swoją kondycję i wcale nie potrzeba do tego siłowni, ot wystarczy dwójka dzieci.

Oto mój dzienny zestaw ćwiczeń:

Rozgrzewka - Pobudka, szybkie przebranie młodzieży traktujemy jako rozgrzewkę, więc szybciutko przechodzimy do naszych ćwiczeń.

Mięśnie barków - Wkładanie i ściąganie Janki na tzw. barana (chociaż Ja wolę określenie na Tatę). Dziennie powtórzyć do 6 razy (zwłaszcza jak się z lenistwa nie instaluje dostawki [o wózkach, dostawkach i innych gadżetach jeszcze napiszę] do wózka i w niebezpiecznych sytuacjach jak: przejście dla pieszych czy zakupy trzeba dziecko jakoś mieć na oku). 

Mięśnie klatki piersiowej - Zabawa w samolocik z Tymkiem, czyli leżąc podnosimy synka i udając aparatem mowy samolot lecimy w dowolnym kierunku (góra, dół i na boki w zależności od potrzeby). W tym ćwiczeniu trzeba zwrócić uwagę na bombardowanie śliną. Powtarzać do momentu, gdy Janka też będzie chciała samolocik, potem chwila przerwy i czas na większego szkraba.

Mięśnie ramion - To najpopularniejsze ćwiczenie, czyli podnoszenie dzidziunów (jednego lub obydwóch w zależności od stopnia zmęczenia) następuje, gdy Janka nie chce już iść sama lub, gdy Tymkowi znudzi się jeżdżenie w wózku. Podwójne podnoszenie następuje, gdy trzymając Tymka, Jance wpadnie do głowy, że chce właśnie teraz wejść na huśtawkę czy inne ustrojstwo. Ćwiczenia te należy powtórzyć co najmniej 3 razy podczas jednego spaceru (według dzieci).

Mięśnie przedramion - wyciąganie młodzieży z wanny, powtarzalność co najmniej co 2 dni (tzn. żona twierdzi, że dzieci trzeba kąpać co 2 dni tylko zastanawiam się po co - przecież po 2 dniach jeszcze się nie lepią).
  
Mięśnie brzucha - Czyli siedzenie z młodym/młodą na kolanach i próba założenia bucików, które spadły tuż pod Twoimi stopami i musisz je podnieść, a nie chcesz odstawić dziecka bez butów na piach. Ilość wykonywanych powtórzeń - średnio na spacerze około 3-4. Opcja alternatywna: siedzenie na tych małych piaskownicach i próba zrobienia babki z piasku na siedząco

Mięśnie pleców oraz ud i pośladków - Ćwiczenie z podnoszenia Tymka/Janki z wózka oraz z łóżeczka po drzemkach - średnia ilość powtórzeń około 6-7dziennie.

Mięśnie łydek - pogoń za Janką na spacerze, gdy stwierdzi, że sprint przez trawnik jest właśnie tym, czego potrzebuje.

Pomyślcie sobie jaką kondycję muszą mieć standardowe mamy.
Zastanawia mnie tylko czemu jeszcze nie mam formy?
Może zbyt krótko ćwiczę?