czwartek, 20 lutego 2014

Dlaczego Tata nie może przy dzieciach...

...włączać komputera.
Godzina 10, Tymek spokojnie bawi się na macie w jednym pokoju, Janka siedzi cicho i knuje (czy też co tam robi dwulatek) w drugim. Tacie przez myśl przemknęlo coby tylko na chwilkę (na sekundeczkę wręcz) sprawdzić co tam na Fejsiku.
Włączył po cichu komputer i już cieszył się minutką (no, może pięcioma max) spokoju.
Wtem ciszę przerwało skrzypienie krzesła (tego co to Tata planuje od dawna naoliwić), na ten dźwięk z pokoju obok dało się słyszeć tupot małych stópek.
Uśmiechnięta Janka wbiegła do pokoju z radością wołając: "Tata, eeeee".
Co mniej więcej oznaczało: "Mój drogi Ojcze, czy byłbyś taki miły i puścił mi moją ulubioną bajkę o małpce i Panu w żółtym kapeluszu, skoro włączyłeś komputer"?
Na co Tatuś zgodnie z prawdą musiał odpowiedzieć: "Nie córeczko, bajka będzie po obiadku".
Na te słowa Janka podeszła do Taty, złapała go za palce i ciągnąc powiedziała: "Tata eee"
Co mniej więcej oznaczało: "Mój drogi Ojcze, skoro nie chcesz mi puścić mojej ulubionej bajki, pójdź zatem ze mną do mojego pokoju i pobaw się ze mną".
Na co Tatuś zgodnie z  prawdą odpowiedział: "Zaraz, za sekundę (no może za pięć max) przyjdę córeczko".
Niestety córeczka musiała już gdzieś słyszeć te słowa, bo zanim się Tata obejrzał, jego progenitura smyrgnęła pod fotelem (tym co go Tata miał naoliwić) i z szelmowskim uśmiechem nacisnęła przycisk "Power".
Po czym z godnością podeszła do Taty, złapała go za palce i ciągnąc powiedziała: "Tata, eeee"
Co mniej więcej oznaczało: "Mój drogi Ojcze, skoro już minęła obiecana sekundka, czy zechcesz teraz pójść ze mną?"
Co też Ojciec uczynił.

wtorek, 18 lutego 2014

Dobro i zło

Nigdy nie przypuszczałem, że historyjki z serwisu piekielni.pl są prawdziwe a jednak.
Obrazek z dziś.
Byłem ze szkrabami  na zakupach. Tymek w nosidle, Janka w wózku
Wjeżdżam już w ten tunel do kasy a tu mi dziadek starszy Pan odpycha wózek i wchodzi przede mną.
Ja zdziwko totalne nawet nie wiedziałem jak zareagować a Pan odwraca się do mnie i mówi: 
"Bo Pan ma tak dużo zakupów."
Muszę przyznać, że mnie zamurowało, przez głowę przemknęło "Da Fuck?" tzn. "Co rzeżucha?" (żona powiedziała mi, że mam nie kląć przy dzieciach).
Na szczęście Pani Kasjerka zareagowała szybciej niż ja mówiąc: "Przykro mi ale Pan jest z dziećmi i ma pierwszeństwo."
Starszy Pan spłonił się jak dziewica i przepuścił Mnie z miną "Proszę i tak mi nie zależało".
Ukłoniłem się nisko Pani Kasjerce a Panu życzyłem miłego dnia (bo grzecznym trza być)

Muszę jednak przyznać, że to był pierwszy przypadek takiego zachowania jaki spotkałem.
Do tej pory spotykałem się tylko i wyłącznie z życzliwością.
Mam wręcz wrażenie, że widząc takie kuriozum jak tata z dwójką dzieci (z czego jedne w nosidle) to każdy wręcz pali się do pomocy.
A to pomogą wózek wnieść, a to podniosą zabawkę, gdy Janka postanowi się z nią rozstać na środku ulicy czy w końcu przepuszczają w kolejce.

Generalnie Polacy to jednak dobrzy ludzie (w większości :).



środa, 12 lutego 2014

Ciężka praca nie zawsze się opłaca.

Tymek od pięciu minut wytrwale dąży do celu.
Milimetr po milimetrze przesuwa się w przód skupiony na tym jednym, najważniejszym przedmiocie jaki w tej chwili dla Niego istnieje.
Widząc go ślini się na samą myśl o jego posiadaniu.
Jeszcze milimetr, jeszcze jeden.
Z każdym pokonanym kawałeczkiem drogi na jego twarzy pojawia się większe zmęczenie.
Jest już naprawdę wykończony jak po ukończeniu maratonu (bo pokonanie taaaaaakiego dystansu dla małego dzidziuna jest ogromnym wysiłkiem). Każdy kolejny milimetr sprawia, że głowa opada, rączki i nóżki nie chcą już współpracować.
Ale porusza się, widząc jak niewiele mu zostalo.
Już jest u celu, już otwiera buzię.

Wtem z boku słychać tupot małych nóżek, i z radosnym "Cio to?" podbiega Janka i zabiera bratu sprzed nosa jego upragnioną zdobycz - smoczek.

A Tymek?
Tymek, tylko uśmiecha się, bo w końcu to przecież jego siostra.

niedziela, 9 lutego 2014

Jak wytraszyć Tatę

Miało być o wyprawie do Cafe Bajarki, ale niestety plac zabaw, gdzie tata i mama mogą w spokoju napić się kawy, podczas, gdy dzieciaki demolują lokal jest w sobotę czynny tylko do 14.
Więc na dziś, krótki przerywnik mrożący krew w żyłach.

Poobiednia drzemka obydwojga szkrabów. Tata siedzi sam przy komputerze robi głupoty bardzo ważne rzeczy.
Nagle słychać ciche pukanie, tata wstaje od komputera starając się przypomnieć co zamówił pocztą/kurierem oraz od kiedy służby te, są na tyle miłe że nie wykorzystują w pełni potencjału dzwonka do drzwi.
Tata otwiera drzwi wejściowe a tam... nikogo.
"Duch jakowyś?" - pomyślał
I nagle serce tatusiowe zamarło. W szybie drzwi od sypialni młodej pojawił się bliżej niezidentyfikowany rozczochrany kształt.
"Drugi duch, czy kot? - pomyślał Tatuś - "Ale kot nie ma rozczochranej głowy, więc duch, tylko skąd duch w bloku z lat 70?"
"Tata" - odezwał się cicho duch grzecznie pukając do drzwi.
"Tata? To duchy też mają Tatów? A nie, zaraz..."
Po otworzeniu drzwi ukazała się uśmiechnięta buzia córki.

Okazało się, że zapominalski Ojciec nie włożył dziecku 2 szczebelków do łóżeczka, dzięki czemu Janka mogła nieświadomie wystraszyć Tatę.

Kurtyna

poniedziałek, 3 lutego 2014

Procedura wyjścia

Jak myślicie, że bycie tatą 2 szkrabów w podobnym wieku to bułka z masłem, a zresztą oceńcie sami.
Oto standardowa procedura wyjścia na dwór z 2 młodych ludziów:
1. Odnaleźć i zlokalizować dzieci (sprawdzić szafy, łóżeczka, pod łóżeczkiem itp.).
2. Po zlokalizowaniu starszego dorwać, obalić przywdziać kombinezon i buty.
3. Młodsze się nie rusza więc łatwiej szukać. Podnieść z łóżeczka/fotelika/maty, założyć kombinezon, odłożyć z powrotem.
4. Uspokoić starsze, któremu w między czasie zrobiło się gorąco i poszło sprawdzić, które zabawki da radę wziąć ze sobą i marudzi, bo 2 misie i lala nie mieszczą się w tak małych dłoniach. Wytłumaczyć, że może wziąć jedną zabawkę.
5. Uspokoić młodsze, któremu w międzyczasie zrobiło się gorąco, założyć nosidło włożyć młodsze do nosidła.
6. Złapać i podnieść starsze (co jest trudną sztuką zważywszy na młodsze dyndające na Twoim brzuchu), włożyć do wózeczka.
7. Założyć obydwojgu czapki.
8. Starszemu sprawdzić i ewentualnie przełożyć buty z lewego na prawy.
9. Wrócić się po zostawioną zabawkę starszego, bez której się nie ruszy z domu.
10. Wezwać windę, uspokoić starsze, które chce wyjść z wózka i młodsze, które chce wyjść z nosidła.
11. Po wyjściu z windy zjechać wózkiem po schodach (nadal młodsze jest w nosidle, więc trzeba się postarać).
12. Podnieść z ziemi zabawkę starszego i smoczek młodszego (bo przecież jak coś zrzucać to razem prawda?).
12. Jesteśmy gotowi do drogi minęło tylko 25 min.

Ale co mi tam...